

ZALETY PLACÓWEK OPIEKUŃCZYCH
Oprócz ujemnych skutków wychowania żłobkowo-przedszkolnego, należy wspomnieć o jego dobrych stronach. Każdy, kto ma dzieci, wie doskonale, że:
Nie możemy w nieskończoność przebywać sam na sam z dzieckiem w domu, gdyż jest to nienaturalne i grozi wyobcowaniem.
Kobiety mają takie same prawa jak mężczyźni do zaspokajania aspiracji zawodowych i do niezależności materialnej.
Żłobki poszerzają zakres aktywności dziecka, dostarczając mu różnorodnych bodźców. Przebywanie w żłobku jest dla wielu maluchów przyjemnością.
Są rodzice, którzy z przyczyn materialnych lub osobistych nie radzą sobie z obowiązkami rodzicielskimi. Lepiej więc, jeśli dziecko przebywa w warunkach, gdzie ma zapewnione bezpieczeństwo i należytą opiekę.
Zalety instytucji opiekuńczych są niekwestionowane i powszechnie uznane.
JAK STAWIAĆ CZOŁO FAKTOM
Zalety placówek opiekuńczo-wychowawczych są bezsporne, ale ich wady także, choć przez wiele lat pomijano je milczeniem. Po pierwsze nie chciano wywoływać w rodzicach poczucia winy, po drugie poddawać ?przemysłu dziecięcego” zbyt dokładnej kontroli. Pierwszy powód wynika według mnie z przyjęcia postawy protekcjonalnej wobec rodziców, drugi wiąże się z nieuczciwością. Osoby zajmujące się problemami opieki nad dziećmi, aczkolwiek pełne szlachetnych pobudek, usiłują zdjąć z rodziców odpowiedzialność za wychowanie dzieci. Od dłuższego czasu zarówno psychologowie rodzinni, jak i niektóre czynniki państwowe, prowadzą kampanię na rzecz wprowadzenia jednolitych przepisów we wszystkich placówkach opiekuńczych. Jedna z rzeczniczek tej kampanii przytoczyła przykład czterdziestoosobowej grupy dzieci, oddanej pod opiekę piętnastolatce.
Czy ta zyskująca stale na popularności forma opieki nad dziećmi jest zjawiskiem negatywnym, czy też wspaniałym wynalazkiem, szczędzącym rodzicom trosk? Czy powierzanie naszych dzieci opiece profesjonalistów (w przeciwieństwie do amatorów, jakimi są mama i tata) można traktować jako przywilej, zwłaszcza że coraz rzadziej rolę współopiekunów przejmują dziadkowie i rodzina? Czy przypadkiem nie grozi naszym dzieciom poważna utrata poczucia intymności własnego świata? A może należy wybrać drogę pośrednią i traktować wychowanie poza domem jako formę uzupełniającą – wzbogacającą doświadczenia wczesnego dzieciństwa? Jakkolwiek na to spojrzymy, rozkwit zinstytucjonalizowanej opieki nad dziećmi pozostaje ciągle nie kontrolowanym eksperymentem społecznym i dlatego też winien być bacznie obserwowany.
W niniejszym rozdziale spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ludzie decydują się na powrót do pracy, gdy dzieci są jeszcze bardzo małe, oraz czy powody, dla których to czynią, są rzeczywiście istotne. Rozważymy także, czy pozostanie z dziećmi w domu przez kilka pierwszych lat nie przyniosłoby rodzinie więcej radości i pożytku. Przyjrzymy się wreszcie różnym dostępnym formom opieki, tak by rodzice, którzy chcą z nich skorzystać, mogli dokonać najbardziej odpowiedniego wyboru. Zajmiemy się też problemem ryzyka związanego z niewłaściwą opieką, tak abyśmy mogli sami stwierdzić, czy dziecko nasze jest w odpowiednich rękach, czy też nie. Ufam, że uzbrojeni w taką wiedzę, będziemy mogli dokonać najkorzystniejszego dla siebie wyboru.