POZWÓLMY DZIECIOM BYĆ DZIEĆMI

Przed laty pracowałem w pewnej placówce wychowaw­czej z dziećmi, które nie mogły uczyć się w normalnej szkole. Pewnego dnia podczas ferii grupa dwunastolet­nich wyrostków zniknęła za ogromnym stosem zniszczo­nych mebli. Słychać było chichoty i szmer przesuwanych przedmiotów. Podejrzewając najgorsze, postanowiłem wpełznąć w stertę owych staroci i zbadać sprawę. Jakże byłem zażenowany, kiedy zobaczyłem, że dzieciaki te, jedząc i pijąc ?na niby”, bawią się w dom. Zaprosiły mnie ?do stołu”, ale zawstydzony odmówiłem, dyskretnie wy­cofując się w kierunku hałaśliwej rzeczywistości. Zapo­mniałem, że przecież mam do czynienia z dziećmi, które chcą się bawić.

Najpoważniejszą i najbardziej dotkliwą szkodą, wyrządzo­ną dzieciom w ostatnich dwudziestu latach, jest pozbawienie ich dzieciństwa. Oto przyczyny takiego stanu rzeczy:

1. Inwazja ze strony mediów. Trwoga, przerażenie, przy­gnębienie, ból – eksponowane są codziennie przez me­dia, zarówno w serwisach informacyjnych, jak i w roz­rywce. By przyciągnąć widza, telewizja musi uciekać się do metody szokowej. Charakter programów skierowa­nych do najmłodszego widza jest taki sam jak do sześć – dziesięciolatków. Nasze dzieci obserwują więc funkcjo­nowanie mechanizmów negatywnych, do których nie potrafią się odpowiednio ustosunkować i które są im cał­kowicie niepotrzebne.

2. Przeciążenie obowiązkami. Wiele znanych mi rodzin spę­dza wieczory i weekendy na przerzucaniu dzieci z jedne­go treningu na drugi, z lekcji muzyki na plastykę lub na inne zajęcia nadobowiązkowe. Jeśli do obciążeń tych dodamy obowiązek odrobienia lekcji, przeciętnemu dziecku zostaje niewiele czasu na to, by być po prostu dzieckiem. Dorobiliśmy się najbardziej obciążonego za­jęciami pokolenia. By zmienić ten stan rzeczy, należy przyjąć prostą regułę: jedno dziecko – jedno zajęcie nad­obowiązkowe.

1. Chorobliwa rywalizacja. Problemy opisane w punkcie drugim wynikają z przekonania, łatwo zresztą podchwy­tywanego przez dzieci, że życie to desperacki wyścig. Już w przedszkolu maluchy popisują się różnymi umiejętno­ściami. Styl ten utrwala szkoła. Zamiast więc zwyczaj­nie się bawić, dzieci współzawodniczą w zorganizowa­nych zajęciach sportowych. Siedmiolatki prześcigają się w swych osiągnięciach, przeżywają publiczne występy, marzą o sukcesie. Czyż to nie jest szaleństwo?

2. Wiecznie zajęci rodzice. Nieustannie zajęci zapewnia­niem pociechom tych wszystkich ?dobrodziejstw” nie mamy ani czasu, ani energii na duchowy kontakt z naszy­mi pociechami. Nerwowi i rozdrażnieni stajemy się kiep­skimi powiernikami naszych dzieci. W poczuciu winy obdarowujemy je coraz większą liczbą przedmiotów, za­pewniamy mnogość wrażeń, jednocześnie coraz więcej pracujemy, by uzyskać niezbędne na te cele środki.

3. Zagrożenia ze strony współczesnego świata. Podczas gdy w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dzieci swobodnie biegały po podwórku, niemal nieuchwytne między śniadaniem a obiadem, dziś muszą być pilnie strzeżone przed ruchem ulicznym, obcymi i przed prze­mocą.

Być może zabrzmi to staroświecko, ale uważam, że powin­niśmy przypomnieć dzieciom ?grę w zielone”, powinniśmy pielęgnować ich instynktowne dążenie do natury. Włączmy się aktywnie w ten proces, odcinajmy niszczące wpływy z ze­wnątrz, oczyszczajmy ich życie ze złogów cywilizacji.

Related articles

Back to Top